|
www.lynchland.eu Forum serwisu lynchland.eu
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjhmoon
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Sob 18:26, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
doggod napisał: |
..dla mnie jest to bezwartościowy pop. Fakt, nie ma tego w czołówkach list przebojów, ale sposób, w jaki sie zajęto elektroniką w tej muzyce, wskazuje na to, ze jej twórcy zależało na zjednanie sobie jak największej liczby adoratorów. |
Trudno tak oceniac ale mi sie wydaje ze bardziej na tym zeby to sie lekko gralo na zywo np
Nie sadze zeby ktos zakladał ze pojawią sie rzesze adoratorów jak to ujales. Raczej chodzi o czysto uzytkowy relaks z muzyki. I pisze to po przesłuchaniu całości 2 czesciowego wydawnictwa.
Jak by nie definiować ambient i tak wspomniana plyta jest katalogowana pod zjawiskiem ambient, chocby w katalogu discog [link widoczny dla zalogowanych] A ze nie jest to awangarda tej działki muzycznej to chyba oczywiste
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez pjhmoon dnia Sob 18:28, 22 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
doggod
Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Sob 18:46, 22 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
pjhmoon napisał: | Jak by nie definiować ambient i tak wspomniana plyta jest katalogowana pod zjawiskiem ambient, chocby w katalogu discog [link widoczny dla zalogowanych] A ze nie jest to awangarda tej działki muzycznej to chyba oczywiste |
Problem w tym, że dane i opisy do takich stron jak DISCOGS (którą nota bene bardzo lubię i szanuję) są redagowane przez zwyczajnych użytkowników. Poza tym "szufladkowanie" pełni w takich przypadkach jedynie funkcję orientacyjną, a nie merytoryczną.
AMBIENT, w jego założeniach, stanowił awangardowy kierunek w muzyce. Upopowienie go, a w konsekwencji skomercjalizowanie, mocno go przewartościowało, czego efekt jest chociażby w naszej rozmowie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Sob 18:47, 22 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 15:30, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Upopowienie to chyba niestety los wszystkich gatunków ambitniejszej muzyki. Zjawisko to jest nieobce nawet muzyce klasycznej. Wspomnijmy, że w powszechnej świadomości do wybitnych klasyków zaliczają się tacy panowie jak Johann Strauss, czy Verdi, wiele też osób uważa, że kwintesencja tej muzyki to "przeboje" w stylu "Ave Maria" Schuberta. O "Carmina Burana" nie wspominając.
Co do klasyfikacji muzyki, uważam, że zdecydowana większość podziałów jest zupełnie chybiona. Wrzuca się do jednego wora rzeczy, które nie mają wiele wspólnego. Osobiście jestem zwolennikiem klasyfikowania po zbieżnościach i rozbieżnościach formalnych, założeniach twórców itp. Niestety muzykę często się dzieli ze względu na podobne brzmienie, instrumentarium itp - jak dla mnie cechy zupełnie drugorzędne. A już najgłupsze jest dla mnie klasyfikowanie po położeniu geograficznym - w dobie globalizacji kompletny bezsens. Szczerze nie mogę się nadziwić, że ktoś zalicza do jednego nurtu równocześnie Gentle Giant, Magmę a na dokładkę także Marillion - toż to czysty absurd. Podobnie, co ma wspólnego Death czy Cynic z Within Temptation, Nightwishem i innymi pseudometalowymi rubikami?
Wracając do ambientu, jestem kompletnym laikiem, ale mnie również wydaje się, że ten utwór JC spełnia raczej założenia muzyki pop, jest to jedynie nieco wydłużone i przetworzone. Przynajmniej, jeśli założyć, że utworem spełniającym założenia ambientu byłoby np. coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=F9wqEQKTGJ4&feature=related
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
doggod
Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pią 17:00, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
prawdziwek napisał: | Upopowienie to chyba niestety los wszystkich gatunków ambitniejszej muzyki. Zjawisko to jest nieobce nawet muzyce klasycznej. Wspomnijmy, że w powszechnej świadomości do wybitnych klasyków zaliczają się tacy panowie jak Johann Strauss, czy Verdi, wiele też osób uważa, że kwintesencja tej muzyki to "przeboje" w stylu "Ave Maria" Schuberta. O "Carmina Burana" nie wspominając.
Co do klasyfikacji muzyki, uważam, że zdecydowana większość podziałów jest zupełnie chybiona. Wrzuca się do jednego wora rzeczy, które nie mają wiele wspólnego. Osobiście jestem zwolennikiem klasyfikowania po zbieżnościach i rozbieżnościach formalnych, założeniach twórców itp. Niestety muzykę często się dzieli ze względu na podobne brzmienie, instrumentarium itp - jak dla mnie cechy zupełnie drugorzędne. A już najgłupsze jest dla mnie klasyfikowanie po położeniu geograficznym - w dobie globalizacji kompletny bezsens. Szczerze nie mogę się nadziwić, że ktoś zalicza do jednego nurtu równocześnie Gentle Giant, Magmę a na dokładkę także Marillion - toż to czysty absurd. Podobnie, co ma wspólnego Death czy Cynic z Within Temptation, Nightwishem i innymi pseudometalowymi rubikami?
Wracając do ambientu, jestem kompletnym laikiem, ale mnie również wydaje się, że ten utwór JC spełnia raczej założenia muzyki pop, jest to jedynie nieco wydłużone i przetworzone. Przynajmniej, jeśli założyć, że utworem spełniającym założenia ambientu byłoby np. coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=F9wqEQKTGJ4&feature=related |
No tak, wybrałeś LUSTMORD. który jest uwazany za jednego z wiodących twórców tzw. industrialnego ambientu. Problem polega w tym, ze przedstawiłeś fragment muzyczny z ostatniego okresu jego twórczości, który to okres nie jest już reprezentatywny dla tego tzw. wartościowego ambientu. LUSTMORD najlepsze lata ma już za sobą, a gdyby ktoś chciał zapoznać się z jego wartościowymi dziełami, to poleciłbym wszystko z lat 80. do 1994 roku, kiedy opublikował swój ostatni naprawdę dobry album "The Place Where The Black Stars Hang", na którym muzyka jest oparta jedynie w oparciu o dźwięki pochodzące z kosmosu. Aha, no i z wyjątkiem jego pierwszego albumu, który był utrzymany w stylistyce klasycznego industrialu, co dla ludzi nie zorientowanych w temacie, może okazać się sporym szokiem taka muzyka.
co do MARILLION. Ja bardzo lubię ich dwie pierwsze płyty. Fakt, ich muzyka nie jest tak złożona, jak tych formacji, które wymieniłeś, ale w mojej ocenie ma swoją wartość. Z całej tej drugiej fali tzw. muzyki progresywnej, te dwie pierwsze płyty MARILLION w mojej ocenie należą do jednych z najlepszych. Trzeba tutaj dodać, że okazały sie one niezwykle inspirujace dla wielu młodych grup progresywnych, z PENDRAGONEM na czele, które nota bene sa duzo gorsze niż ten wczesny MARILLION.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 18:56, 28 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Jak mówiłem, nie znam się na ambiencie, ale wyczuwam intuicyjnie różnicę między muzyką skleconą z odgłosów otoczenia i mającą za ich pomocą oddziaływać na słuchacza, od muzyki skleconej z brzmień klasycznych instrumentów, gdzie środkiem oddziałującym na odbiorcę jest melodyka. Nie mnie się wypowiadać, czy ten kawałek to wyżyny ambitnej formy ambientu, słyszę jednak wyraźną różnicę gatunkową w stosunku do JC.
Zgodzę się, że wśród zespołów neoprogowych wczesny Marillion, to prawdziwe wyżyny. Tym niemniej jest to muzyka jeszcze mocno osadzona w brzmieniu z lat 70' i przez to nieco wtórna względem gabrielowskiego Genesis i Pink Floyd z okresu "The Wall". Przynajmniej jak na moje ucho. Doceniam wkład Fisha, który wydaje mi się o wiele sprawniejszym wokalistą niż Waters czy Gabriel. Moja uwaga dotyczy raczej okresu po odejściu Fisha. To jest niesamowity fenomen. Grupa gra jakiś soft rock momentami wplata trochę "dłużyzn", dla niepoznaki, a prezentowana jest wszem i wobec jako naczelna i legendarna grupa progresywna. Co więcej,coraz częściej odnoszę wrażenie, że status grup progresywnych zyskuje się dziś w powszechnej świadomości przez brzmieniowe podobieństwo do Marillion i tych, co się nimi inspirowali.
Dziwi mnie też popularność "Misplaced Childhood". Wedle wielu słuchaczy - opus magnum wczesnego Marillion. Dla mnie ta płyta to skrzyżowanie nawet przyzwoitego popu: "Kaileight", czy "Lovender" z jakimś mało konkretnym przynudzaniem następującym po tych utworach. Nic godnego uwagi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pią 18:57, 28 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
doggod
Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Sob 10:04, 29 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
prawdziwek napisał: | Jak mówiłem, nie znam się na ambiencie, ale wyczuwam intuicyjnie różnicę między muzyką skleconą z odgłosów otoczenia i mającą za ich pomocą oddziaływać na słuchacza, od muzyki skleconej z brzmień klasycznych instrumentów, gdzie środkiem oddziałującym na odbiorcę jest melodyka. Nie mnie się wypowiadać, czy ten kawałek to wyżyny ambitnej formy ambientu, słyszę jednak wyraźną różnicę gatunkową w stosunku do JC.
Zgodzę się, że wśród zespołów neoprogowych wczesny Marillion, to prawdziwe wyżyny. Tym niemniej jest to muzyka jeszcze mocno osadzona w brzmieniu z lat 70' i przez to nieco wtórna względem gabrielowskiego Genesis i Pink Floyd z okresu "The Wall". Przynajmniej jak na moje ucho. Doceniam wkład Fisha, który wydaje mi się o wiele sprawniejszym wokalistą niż Waters czy Gabriel. Moja uwaga dotyczy raczej okresu po odejściu Fisha. To jest niesamowity fenomen. Grupa gra jakiś soft rock momentami wplata trochę "dłużyzn", dla niepoznaki, a prezentowana jest wszem i wobec jako naczelna i legendarna grupa progresywna. Co więcej,coraz częściej odnoszę wrażenie, że status grup progresywnych zyskuje się dziś w powszechnej świadomości przez brzmieniowe podobieństwo do Marillion i tych, co się nimi inspirowali.
Dziwi mnie też popularność "Misplaced Childhood". Wedle wielu słuchaczy - opus magnum wczesnego Marillion. Dla mnie ta płyta to skrzyżowanie nawet przyzwoitego popu: "Kaileight", czy "Lovender" z jakimś mało konkretnym przynudzaniem następującym po tych utworach. Nic godnego uwagi. |
Jeśli chodzi o ambient to jasna sprawa. Ja natomiast jedynie chciałem zwrócić uwagę, że LUSTMORD ma swoim dorobku dużo ciekawszą muzykę i dużo bardziej reprezentatywną w obszarze ambientu.
Pomimo, że dość dużo tutaj się wypowiadam na temat ambientu, to nie oznacza, że jest to jakiś mój ulubiony gatunek muzyczny. Lubie jedynie ten ambient, który jest ściśle związany albo z industrialną atmosferą (jak wczesny LUSTMORD lub niektóre płyty THROBBING GRISTLE), albo taki minimalistyczny (KOENER, LULL), albo elektroakustyczny (ALIO DIE, TARKATAK).
Co do MARILLION. Rzeczywiście MARILLION z HOGARTHEM to już zupełnie nie ten MARILLION. I faktycznie zespół ten ewidentnie zaliczył tzw. równię pochyłą. Ja MISPPLACED CHILDHOOD swego czasu jeszcze tolerowałem, choć uważałem go i tak za ostatni dobry album, ale jednocześnie pierwszy słaby w ich dorobku. Bardzo podobały mi się na tej płycie teksty, które były związane z rozrachunkiem FISHA na temat jego dzieciństwa i wchodzenia w etap dorosłego życia.
W latach 80. zespół ten był wyjątkowo popularny w Polsce. Jako jeden z nielicznych odwiedził nasz kraj za czasów tzw. komuny, krakowski ROCK-SERWIS opracował fajną broszurę na ich temat, był również fan-club (w którym jakiś czas byłem nawet obecny). Co tutaj dużo gadać, był obok PINK FLOYD i KING CRIMSON, pewnego rodzaju ikoną "progresywnej" muzyki. Oczywiście po latach, kiedy człowiek (tzn ja) poznał więcej muzyki, okazało się, że wartościowszych grup jest dużo wiecej. Ale był to własnie problem, o którym już tutaj zdażyłem wspomnieć przy okazji PALCZEWSKIEGO. W Polsce, szczególnie w latach 80. istniał pewnego rodzaj monopol na prezentowanie niby to wartościowej muzyki. BEKSIŃSKI, KACZKOWSKI, KOSIŃSKI - byli to prezenterzy radiowi, którzy kształtowali gusta wielu słuchaczy, którzy nie mieli zadnego dostępu do informacji o muzyce i samej muzyki. To oni wykreowali modę na MARILLION, i to oni ustanowili chore wyobrażenie na temat wartosciowaj muzyki na świecie, zgodnie z ich indywidualnymi preferencjami. Celowo blokowali wiele innych grup, nie puszczajac ich w swoich audycjach, ani nawet nie wspominając o nich na antenie. Nie taka powinna być rola prezentera radiowego. Skądinąd wiem, ze ludzie ci z własnej, zwykle złej woli woleli pewnych grup nie zapodawać, będąc przekonanym, ze ludziom to się nie spodoba (zapewne tylko dlatego, ze im samym sie to nie podobało), ale jak czas pokazał, wiele z tamtych grup uchodzi na świecie za kanon muzyki "progresywnej". awangardowej, po prostu ważnej. A taki MARILLION jest przy nich jedynie bladym tłem, z jakimś tam krótkim epizodem i przebłyskiem talentu, który został roztrwoniony stosunkowo szybko.
Weźmy przykład takiej grupy jak VAN DER GRAAF GENERATOR. Owszem, BEKSIŃSKI i KACZKOWSKI puścili w swoich audycjach tę grupę. pamiętam jednak doskonale ile razy miało to miejsce. KACZKOWSKI puścił tę grupe 2 razy, a BEKSIŃSKI - 3. Jednak żaden z nich nie pokwapił się na wnikliwą analizę ich twórczości, choć wiem, ze BEKSIŃSKI był wielkim jej fanem, a raczej jej wokalisty: Petera HAMILLA. Proporcje i natężenie propagowania muzyki VDGG w stosunku do MARILLION były niewspółmierne do ich wartości, na korzyść tego drugiego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Sob 10:05, 29 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 14:31, 31 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Co do VDGG, to dość dziwne, biorąc pod uwagę, że dziś traktuje się Hamilla i spółkę jako jedną z najważniejszych grup z gatunku rocka progresywnego. Nie jestem znów jakimś znawcą twórczości VDGG, ale kilka albumów nieraz przesłuchałem i doprawdy, nie słyszę tu nic takiego, co mogłoby szczególnie razić słuchacza, przyzwyczajonego skądinąd do twórczości takich grup jak (wczesne) Genesis, czy King Crimson. Tłumaczenie, że promuje się tylko te drugie, bo ta pierwsza jest "nieradiowa" i może odstraszyć niewprawnych słuchaczy od rocka progresywnego wydaje mi się absurdalne. Pomijając już fakt, że tego rodzaju argumenty świadczą o arogancji danego prezentera. Poza tym nikt nie każe mu układać całych audycji z "trudnej" muzyki. Wystarczyłoby, aby jej nie pomijał. Puścił czasem coś nietypowego, wprowadzając słuchacza w dane zjawisko.
Co do trójkowej trójcy: Kaczkowski - Beksiński - Kosiński, to słuchając ich audycji odniosłem wrażenie, że oni w ogóle nie wykazują się jakąś szczególną wiedzą na temat muzyki, którą puszczają. Czasem coś powiedzą o swoich emocjach związanych z danym utworem, czasem o tym, jakie wrażenie zrobił na nich wykonawca, gdy z nim rozmawiali. Porównań, analiz i objaśnień co do specyficznie muzycznych treści, jakie niesie ze sobą dany utwór, jest jak na lekarstwo. Ponadto Panowie Ci mają czasem hopla na punkcie jakiegoś wykonawcy i namiętnie go promują zapominając często o innych równie dobrych, a czasem może i lepszych. Kaczkowski np. namiętnie promuje Tori Amos. Beksiński promował wszystko, co ponure. Do dziś nie jestem w stanie pojąć, co niby takiego ciekawego i wyjątkowego jest w twórczości zespołu Lacrimosa. Kosiński wykazuje dla mnie jakby czasem gust inżyniera Mamonia w odniesieniu do progresji. Generalnie dużo u niego bardzo zespołów, które prog-rock traktują jako źródło szablonów, a nie zaproszenie do muzycznych poszukiwań. Nie zmienia to faktu, że to właśnie ich audycje wprowadziły mnie w świat nazwijmy to "ambitniejszego" rocka.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pon 14:35, 31 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
doggod
Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pon 14:57, 31 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
W przypadku KACZKOWSKIEGO w latach 70. i 80 (a szczególnie 80.) było trochę inaczej, niż teraz. Jeśli chodzi o jego audycję MINI-MAX była zupełnie inna, niż teraz. Wtedy starał się ten chłopina nadać tym audycjom pewien autorski charakter - do prezentowanej muzyki zapodawał tłumaczone na język polski teksty (co kiedyś, znajomość angielskiego była w społeczeństwie naprawdę znikoma), albo klasykę polskiej poezji, której utwory były zbliżone do wymowy tekstów prezentowanych grup, albo nawet fragmenty dzieł filozoficznych. Całość była pewnym konceptem, nie to, co teraz... Ponadto, pamiętam, jak miał pewien cykl audycji, w których delikatnie prezentował zupełnie coś innego, niż to było wtedy na topie, jeśli chodzi o forsowaną klasykę rocka. Na przykład przedstawiał zespoły nowej fali z początku lat 80. Znalazł się w jego audycji nawet jeden industrialny utwór EINSTUERZENDE NEUBAUTEN!!! Całość była prezentowana zgodnie z alfabetem greckim, a każdej literze greckiej był przypisany jeden, zupełnie nowy i dziwny zespół. No tak, ale to była kropla w morzu i nie szło za tym nic, co by mogło utwierdzić słuchaczy w tym, ze nowa muzyka (lub ta nie zaliczana do klasyki rocka), stanowi bardzo wartościową alternatywę.
BEKSIŃSKI natomiast chciał trochę kontynuować to, co kiedyś KACZKOWSKI zaczął. Z tym, że pan Tomasz miał bardzo ograniczoną percepcję poznawczą. Skądinąd wiem, ze słuchacze wysyłali mu nawet pełno na kasetach nagrań, by się z nimi zapoznał i zapodał na antenie. Nawet podawanie na talerzu dostępu do pewnej wiedzy, nie spowodowało, by ś.p. BEKSIŃSKI wychylił czubek nosa spod sterty tej zgnilizny muzycznej, w której się bezsensownie zanurzał.
BEKSIŃSKIEMU jednak mogę oddać, że bardzo fajnie mówił o TWIN PEAKS. Poświęcał o tym serialowi sporo czasu na antenie i przedstawił wiele ciekawych oraz celnych interpretacji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjhmoon
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 17:43, 02 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Kiev Office...
1. Melorecytacja wbrew pozorom również wymaga pewnych umiejętności wokalnych. Tu wokal jest mocno nijaki, a fałszowanie na porządku dziennym. Razi też dziwna sceniczna nadekspresja wokalisty.
2. Muzyka zadziwiająco bogata, jeśli chodzi o środki stylistyczne, jak na post-punk. Byłoby może nawet nieźle, gdyby wywalić z utworów sztampowe, postpunkowe nawalanie w struny na jednym akordzie, a skupić więcej uwagi na pozostałych środkach.
3. Zastanawiam się, czy teksty niosą jakiś przekaz. Jeśli tak, to pozostanie on prawdopodobnie znany jedynie autorowi. Dla mnie brzmi to, jak celowy,dadaistyczny w wymowie bełkot. Problem w tym, że mamy początek XXI a nie XX wieku i taka "poezja" nie brzmi już nowatorsko, prędzej jak wyrywki z pamiętnika młodego zbuntowanego licealisty.
4. Recenzja, w której mowa o "piosenkowych killerach" to chyba jakiś żart, nieprawdaż?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 1:41, 06 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
U mnie leci teraz Ephel Duath - "The Painter's Pallette". Płyta uważana za najlepszą w dorobku tego zespołu. Zespół zaliczany jako metal awangardowy. Ja nazwałbym to raczej eklektycznym jazz-metalem. Liczne zmiany klimatu, tempa, mocno przesterowane gitary, kontrapunkty, dysonanse a do tego saksofon. Muzyka przyjemna i wysmakowana, poza jedną rzeczą: wrzeszczący wokalista w stylu metalcore nieco razi. Na szczęście jego popisy stanowią znikomy ułamek materiału na płycie. Klimaty nieco w stylu projektów Pattona, poniekąd może również i King Crimson.
Więcej tu:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Nie 1:43, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pjhmoon
Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy
|
Wysłany: Nie 22:54, 06 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
prawdziwek napisał: | U mnie leci teraz Ephel Duath - "The Painter's Pallette". Płyta uważana za najlepszą w dorobku tego zespołu. Zespół zaliczany jako metal awangardowy. Ja nazwałbym to raczej eklektycznym jazz-metalem. Liczne zmiany klimatu, tempa, mocno przesterowane gitary, kontrapunkty, dysonanse a do tego saksofon. Muzyka przyjemna i wysmakowana, poza jedną rzeczą: wrzeszczący wokalista w stylu metalcore nieco razi. Na szczęście jego popisy stanowią znikomy ułamek materiału na płycie. Klimaty nieco w stylu projektów Pattona, poniekąd może również i King Crimson.
Więcej tu:
[link widoczny dla zalogowanych] |
jak zaawansowana jest ta kapela?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 2:20, 07 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Ephel Duath wydał pięć płyt studyjnych, z czego trzecia z nich - wspomniana "The Painter's Pallette" spotkała się z pochlebnymi opiniami recenzentów. I ja mogę polecić ją zainteresowanym tego rodzaju brzmieniem. Ostatnia płyta "Through My Dog's Eyes" zjechana przez krytyków i chyba słusznie, bo, jeśli chodzi o moje wrażenie po kilku przesłuchaniach, nie porywa ani nic specjalnie nowego nie wnosi. Grupa odnotowana w Progarchives i Encyklopedii Metalu oraz w anglojęzycznej Wikipedii. Recenzje jej płyt można znaleźć na wielu portalach poświęconych muzyce metalowej. Zatem kapela znana w kręgu wielbicieli gatunku na całym świecie i prawdopodobnie niespecjalnie znana poza tym kręgiem. Wśród tych, którzy słyszeli, budzi skrajne opinie - od zachwytu po dezaprobatę.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Aha, Dillinger Escape Plan, do którego zespół jest porównywany, nie był oczywiście projektem Pattona, tylko zespołem, z którym współpracował. Moje skojarzenie zatem generalnie trafne, ale nie do końca dobrze sprecyzowane.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pon 2:37, 07 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
konetzke
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Skąd: podPoznań
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|