 |
www.lynchland.eu Forum serwisu lynchland.eu
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 20:48, 02 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Van Der Graaf Generator i "Pawn Hearts".
Przyznam się, że nie doceniłem kiedyś tego zespołu. Biję się w piersi. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle do powiedzenia, że zacząłem przygodę od niewłaściwej płyty - pierwszej w ich dorobku "The Aerosol Gray Machine", która wydaje się znacznie mniej ciekawa, niż to co panowie czynili potem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pon 20:49, 02 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
doggod
Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pon 22:46, 02 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
prawdziwek napisał: | Van Der Graaf Generator i "Pawn Hearts".
Przyznam się, że nie doceniłem kiedyś tego zespołu. Biję się w piersi. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle do powiedzenia, że zacząłem przygodę od niewłaściwej płyty - pierwszej w ich dorobku "The Aerosol Gray Machine", która wydaje się znacznie mniej ciekawa, niż to co panowie czynili potem. |
Polecam w takim razie "Still", chyba jeszcze lepsza od w/w. Teksty HAMILLA należą, moim zdaniem, do najbardziej zaangażowanych w koncepcje ateistycznego egzystencjalizmu w szeroko pojętej muzyce rockowej. W każdym razie, ten, komu bliski jest ten światopogląd, powinien jako żywo poczytać lub wsłuchać się w w teksty tej grupy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 11:39, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Choć przyznam się, że egzystencjalizm nie należy do moich ulubionych nurtów filozoficznych, w tym sensie, że raczej nie miałbym ochoty ani cierpliwości poświęcać życia na zgłębianiu pism filozoficznych Heideggera czy Sartre'a, to z pewnych względów cenię ten nurt.
Po pierwsze, pewne promowane w jego ramach postawy i sposób widzenia świata są mi bliskie. Swego czasu eseje Camusa dały mi nieźle do myślenia. To, co najbardziej zbliża mój światopogląd do tego nurtu jest połączenie ateizmu z filozofią "bez złudzeń". Po drugie, doceniam rolę kulturotwórczą egzystencjalizmu, zwłaszcza wpływ idei na literaturę piękną - opowiadania Sartre'a czy Camusa.
Skoro teksty na płytach VdGG nawiązują do tego nurtu (dzięki za informację), chętnie je zgłębię w wolnej chwili.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Pine Forests
|
Wysłany: Wto 14:34, 03 Lis 2009 Temat postu: - |
|
|
Prawdziwek napisał:
Cytat: | Ja nie uzależniam oceny płyty wyłącznie od tego ile razy wyląduje w odtwarzaczu. Rammstein lądował tam swego czasu równie często, jak Queen, a mimo to , uważam ten pierwszy za muzycznie kiepski, ocierający się o kicz pseudometalowy zespolik. Tyle że kiedyś miałem akurat nastrój na tego rodzaju muzykę. W zeszłym roku natomiast namiętnie katowałem się utworami węgierskiej Omegi. Choć ta muzyka ma bardzo ciekawe momenty i fajnie mi się jej słucha, mimo to w życiu nie postawiłbym jej wyżej, niż np. te krautrockowe perełki, które tu rekomendowałem, których nie słucham wcale tak często i które prędzej czy później mi się na pewno znudzą, bo ileż to razy człowieka mogą zaciekawić elektroniczne eksperymenty wczesnego Tangerine Dream, czy Ash Ra Tempel. Nawet gdy te płyty pójdą w kąt, i tak będę je zapewne uważał za kamienie milowe, rzeczy warte posłuchania. Nigdy nie stwierdzę, że wartościowe jest tylko to, na co akurat mam w danym momencie fazę. |
Hmm.. to ile razy to jest na początku, kiedy decyduje się to czy dana kapela mi się spodoba czy nie ; ).. Z reguły zresztą zespoły, do których się przekonuje nie podobają mi się w całości, ale mają coś takiego w swojej muzyce, że "każą mi" zgłębić ją bardziej zaciekawić . A to co nie "kręci", to nie kręci i tyle ; ).
No pewnie, że tylko to na co ma się fazę, nie oznacza, że inne rzeczy uważam za mniej wartościowe.. W sumie ok, dopuściłem się uogólnienia w swojej poprzedniej wypowiedzi ; ).
Queenów też teraz nie słucham, ale b. sobie cenię Freddy'ego - za wokal, ale i za tą charyzmę.. Jako dzieciak namiętnie ich słuchałem i stąd dlatego, może takie oceny "czarno-białe" moim zdaniem są trochę krzywdzące, zwł. że sądzę, że nie tylko ja miałem "fazę", okres w swoim życiu, kiedy ich słuchałem i jednak stawiam to wyżej niż pop, którego wtedy "ubóstwiałem" (mowa oczywiście o Queen, bo mówiąc o popie, to po prostu nie wiedziałem specjalnie, że jest jakaś inna muzyka..) A co więcej Freddy był wg mnie dosyć autentyczny, jak patrzę na obecne wychuchane gwiazdeczki to mi brakuje kogoś takiego..
Rozumiem, że jako krytyk jesteś bardziej rygorystyczny, ale wg mnie jakieś tam - niemałe - zasługi dla muzyki mieli, a mi akurat ich teatralne tworzenie show czasami odpowiadało, nie przeszkadzało..
A Metallica?
Owszem, teraz też bym mógł rzec, że są lepsze zespoły.., ale to był jakiś etap, pewna podstawa do dalszych wycieczek w świat "ambitniejszej" muzyki i w tym względzie odegrali pewnie u mnie taką rolę jak u Ciebie Zeppelini. Więc z tej perspektywy mam podobną opinię/szacunek dla ich twórczości (choć już stwierdziłem np. że bez "Blacka", bo teraz twierdzę, że ten album to było wielkie światło alarmowe odnośnie tego co było potem - jak choćby TRAGICZNY, z tego co kojarzę będący zaraz potem kolejnym wydawnictwem grupy - "Load", co inaczej nie można nazwać jak "popłuczynami" po starej Mecie i kpiną względem starych fanów grupy.. Dlatego nigdy nie przekonałem się do tego co było potem dla mnie Metallica, to jest Metallica do "Blacka" (bez "Blacka" ; )), a na resztę wolę "zrzucić" zasłonę milczenia i nie zmieni mojego zdania nagranie jeszcze paru niezłych kawałków np. "So (Fucking) What" ..
I w ogóle po poznaniu np. takich kapel jak S.O.A.D. też mogę powiedzieć, że przynudzania jest sporo, że to nie są wyżyny muzycznego wtajemniczenia ; ), ale pewnie kiedy tak jak ja zaczynałeś słuchać metalu, to zaczynałeś od Metallici i takie płyty jak Majster Od Tapet miałeś wtedy na tapecie dosyć często  ; ). Co może nie? ; ) A to jak później ewoulowały Twoje gusta to inna sprawa ; ).
Dlatego piszę z wielką przekorą na temat muzyki..
A Nirvana?
Mi się podoba także teraz i mówiłeś kiedyś że Axl jest bardziej utalentowanym muzykiem, tego nie wiem, natomiast dla mnie grupa Guns'n'Roses wydała tylko jeden ciekawy album "Appetite For Destruction", ale tez bez jakichś wielkich rewelacji wg mnie.. Mówiąc o zespołach, które na razie miałbym wymienić jako kompletne, w całości mnie przekonywujące, to obok Nirvany i System Of A Down mógłbym chyba tylko wymienić Jethro Tull.. I wiem, że znam dopiero wycinek całości, no ale tak to widzę na tą chwilę ; ). I cenię Floydów i Zeppelinów, z tym, że nie jestem ich fanem. Wolę BS, ale tylko z dwóch płyt: "Master Of Reality" i "Paranoid", zaś "Sabbath, Bloody Sabbath" nie jest już wg mnie tak dobra.. I podobne odczucia mam z różnymi grupami, z którymi miałem styczności - Tori cenię, ale nie słucham jej zbyt często, bo to nie moje klimaty, cenię wokal Alanis Morissette, jej niektóre występy "na żywo", miałem fazę na jej muzykę, ale obecnie nie mam.. Ale jak będę miał fazę to znowu zapodam, bo lubię jej niektóre teksty i generalny klimat, zwł. za ŚWIETNĄ uznaję do tej pory "Supposed Former Infatuation Junkie" ; ), dużo lepsza moim zdaniem niż "Jagged Little Pill", a potem Alanis się dla mnie skończyła i zeszła na czysty pop, z którego się notabene wywodzi.. Kiedyś słuchając jej dawnych występów byłem w szoku, że po takim okresie, była jeszcze w stanie stworzyć coś ciekawszego ala własnie "SFIJ" ; ), także to takie małe wyjątki, aczkolwiek wyjątki warte uwagi ; ).
No i zostaje kwestia zespołu Nevermore. Nie zapomniałem o nim, aczkolwiek z całym swoim uwielbieniem i WIELKĄ fazą (bo jak inaczej nazwać zarywanie nocy, celem słuchania muzyki do piątej nad ranem ; ), jaką miałem niedawno na ich muzykę "przejadło", "znudziło" mi się i póki co zrobiłem sobie przerwę w słuchaniu ; ).
A w wolnym czasie posłucham Cocteau Twins więcej i Arcturusa, bo panowie z tej drugiej formacji zdają się mieć pomysł na kawałek ciekawego grania ; ).
A skoro było o Nevermore, to wypada podać coś, bo dawno nie było ; ):
http://www.youtube.com/watch?v=ePyPEUz6Nc0&feature=related - Nevermore – "Sentient 6" (z klipów zbieranka)
Akurat to czego się słucha też zależy w znacznej mierze od nastroju ; ), może stąd teraz nieco mniej zapodaję utworów tej grupy ; ), gdzie psychodelia jest jednym z gł. stanów, jakie dominują, np. podczas takich utworów jak "Next In Line" czy zapodany wyżej utwór ; ).
A skoro już mała powtóreczka to wypada zapodać b. zwarty i solidny moim zdaniem "This Sacrament", z ciekawym riffem gdzieś w środku utworu.. :
http://www.youtube.com/watch?v=4V-Hfb_NQsI - Nevermore – “This Sacrament” (Live, Wacken).
Z perspektywy czasu patrząc oceniam ją jako solidną grupę metalową, która nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a czasem pokazuje swój lwi pazur  ; ).
O tutaj jeszcze fajne wystąpienie na żywo "Finald Product"  ; ):
http://www.youtube.com/watch?v=S5jfX0JrVu4&NR=1 – Nevermore – “Final Product” (Live Metalmania 2006), super riffy i przejścia - nie wiem jak Ty, ale ja wolę wersję "na żywo" nawet niż tą albumową ; ).
Znowu złapałem bakcyla na ich granie ; ), więc jeszcze coś , ale to ostatnie, bo chętnie bym sobie posłuchał, ale mam robotę  ; ):
http://www.youtube.com/watch?v=0dZy-pRA4MQ – Nevermore – “Born” (Wacken 2006).
Już nieco przyzwyczaiłem się też - gdy słucham po przerwie - do tego szybkiego wybijania rytmu, które przy pierwszym kontakcie bywało "niestrawne" momentami..
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Introverder dnia Wto 20:38, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 29 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 21:12, 03 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Jako 12-13 latek zasłuchiwałem się w Nirvanie. Dziś posłuchać mogę co najwyżej "Bleach" i niektóre fragmenty "Incesticide". Reszta mi się przejadła - zauważyłem, że nie są wcale tak oryginalni jak się sądzi (porównania z BS), po drugie moda na grunge, gdy zamiast dobrych rockowych kapel w radiu leciały wyłącznie różne grungowe i grungo-podobne pokraki naśladujące Nirvanę, zupełnie zniechęciła mnie do tego zespołu.
G'n'R nigdy nie polecałem jako wybitnej kapeli, jedynie co mogłem twierdzić, to tyle, że "Appetite for Destruction" jest lepsze od tego, co ta grupa wydawała potem. A to, że Axl w przeciwieństwie do Kurta wydobywa ze swojego gardła dźwięki w sposób świadomy i kontrolowany to inna sprawa i fakt, któremu trudno zaprzeczyć.
Co do Metalliki - owszem zachwycałem się kiedyś, ale nigdy w całości. Gdy zacząłem słuchać "Majstra" i pozostałych znałem już zespoły rockowe z lat 70' i od razu zauważyłem, że Metallice czegoś brak w stosunku do nich - mianowicie perfekcjonizmu. Poza kilkoma chlubnymi wyjątkami (np. "One", "Orion", "Creeping Death", "Dyer's Eve") ich utwory są nieprzemyślane, panowie przynudzają często powtarzając jeden i ten sam riff w nieskończoność, tylko po to, by utwór był dłuższy. Na każdym albumie, z reguły dokładnie w samym środku płyty, znajduje się jakiś zapychacz, coś, co wielu porządnych muzyków potraktowałoby jako odrzut z sesji ("Escape", "The Shortest Straw" itp.). Dla porównania, poszczególne utwory z takiego "The Wall" mogą mi się bardziej bądź mniej podobać, ale wiem że za tym stał jakiś koncept Watersa - one nie znalazły się tam przez przypadek. U Death przynajmniej znajduję ów perfekcjonizm - staranie się lidera, by każdy takt odzwierciedlał coś, co artysta ma mi do powiedzenia. Do takich rzeczy, jak perfekcyjny i nowatorski Cynic, w ogóle nie będę Mety porównywał, bo gdzie Rzym a gdzie Krym.
Z resztą porównajmy: Ile dzieje się w tym świetnie zapowiadającym się z początku utworze:
http://www.youtube.com/watch?v=UfoDh1XL2wo
A ile w prawie o połowę krótszym "Zero Tollerance":
http://www.youtube.com/watch?v=hgrBABTxyP8
Jeśli chodzi o Queen - to nie teatralność mi przeszkadza, ale fakt, że panowie nagrali tyle płyt, czerpiąc wzorce od najlepszych, nie zostawiając fanom właściwie żadnego przekazu. (Może odrobinę na "Innuendo", gdy Freddie poczuł, że koniec blisko.) Po prostu, traktowali swoją robotę, jako dawanie rozrywki na poziomie i nic więcej. I tego mi trochę szkoda. Być może dlatego nawet ich największymi dokonaniami nie fascynowałem się tak, jak choćby wspomnianymi Floydami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Wto 21:46, 03 Lis 2009, w całości zmieniany 11 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 22:29, 05 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Ostatnio: Emperor - Athems to the Welkin at Dusk. Wymieniany jako jeden z najważniejszych albumów tzw. drugiej fali black metalu, a na pewno najważniejszy, jeśli chodzi o symfoniczny black metal. Pierwsze wrażenie przy słuchaniu takiej muzyki jest koszmarne, bo słychać wyłącznie ścianę dźwięku, w dodatku, jak przystało na standardowy black metal, wysokie tony zagłuszają wszystkie inne. Gdy się jednak do tego nieco przyzwyczaić, trzeba przyznać, że otrzymujemy całkiem interesujący materiał, przemyślany i mimo ostrości, dość klimatyczny. Kolejna obok chwalonego wcześniej "Prometheusa" dobra płyta w dorobku Cesarza.
http://www.youtube.com/watch?v=6BI4_NMxPb8
Poza tym Ulver i Themes From William Blake's The Marriage of Heaven and Hell, czyli takie nieco inne oblicze poezji śpiewanej
http://www.youtube.com/watch?v=O4Izc87j3dg
http://www.youtube.com/watch?v=T5Hm0OjGtH0&feature=related
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Czw 22:35, 05 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Pine Forests
|
Wysłany: Pią 15:00, 06 Lis 2009 Temat postu: - |
|
|
A ja bliżej przysiadłem przy Arcturusie i słuchając już trzeci raz "La Masquerade Infernale" mam takie oto spostrzeżenia ..  ; ) :
- płyta ok, ogólnie prezentuje dosyć wyrównany poziom: do 4-ki b. ciekawie nie sposób sie nudzić ("Ad Astra" chyba mój ulubiony kawałek, b. lubię też np. "The Chaos Path"..), później zespół zaczyna wg mnie troszkę przynudzać (może uwaga ta tylko częściowo tyczy się utworu "Alone"), aczkolwiek jeszcze parę razy udaje mu się zaskoczyć (np. podoba mi się środkowa część "Of Nails And Sinners" (od 3:12 do ok. 4:13 (z przerwami)..) czy wstęp do tegoż (do 0:26 - początkowo w klimacie jakby "chłodnej", industrialnej (ja tak sobie tak to nazwałem..) muzyki z "Blade Runnera"..).
Generalnie całkiem przyjemny odbiór ; ). I jeszcze jedna uwaga, nie wiem czy Wam, ale dla mnie "Painting Of Horror" budzi ewidentne skojarzenia z "The Trial" Floydów (posłuchajcie np. ten kawałek zwł. od 2:55 do 3:00 to zrozumiecie co mam na myśli).. Generalnie "7-ka" nie jest taka zła, aczkolwiek nie przepadam po prostu za "The Trial" ..
Kurde, jak sobie teraz myślę to na "upartego" w "The Chaos Path" też mógłbym zobaczyć momentami nawiązania (może nawet wyraźniejsze niż w "Painting My Horror"   ) do "The Trial", aczkolwiek ten mi się podoba  ; ).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Introverder dnia Pią 16:09, 06 Lis 2009, w całości zmieniany 18 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 16:56, 06 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Całkowicie zgadzam się, że Arcturus sporo nawiązuje do stylistyki "The Wall", a do "The Trial" zwłaszcza. Tym niemniej robi to twórczo i nie nachalnie.
Moje obiekcje względem pierwowzoru dotyczy jednego - tekst mi się specjalnie nie podoba, bo osłabia wymowę wcześniejszych utworów. "Showing feelings" to straszne trywializowanie problemów wcześniej przedstawionych. Druga sprawa, że Waters rozpoczął tam coś, co go na późniejszych płytach pogrążyło - natrętne, pompatyczne klasycyzowanie. Dla mnie krok wstecz w stosunku do czasów, gdy nie klasycyzował. Ale sam utwór, gdy pozbawić go tego historycznego kontekstu, jest muzycznie całkiem do rzeczy, na pewno dużo lepszy od tego, co Waters robił na "The Final Cut", a potem solo.
Arcturus wydobywa natomiast z tego stylu elementy pastiszu i maskarady, odrzucając pompę i ten nieznośny patos. I chwała mu za to.
Utwory z drugiej części płyty bardziej nawiązują też do stylu, jaki Arcturus zaprezentował na pierwszej płycie - klimatycznego black metalu. Uważam, że styl ten się broni pod warunkiem, że nie słuchamy tego jak tradycyjnego rocka, szukając solówek, chwytliwych riffów, lecz należy to potraktować bardziej jako muzykę tworzącą klimat miejsca, wsłuchując się w drobne smaczki, skupiając uwagę na brzmieniu i nastroju.
A mnie ostatnio chwyciła faza na Gentle Giant. Przyszedł więc czas na dwie ostatnie płyty z okresu największej świetności zespołu: "The Power and the Glory" i "Free Hand". Absolutna klasyka prog-rocka, inteligentna zabawa harmonią i przepiękna mieszanka różnych stylów muzycznych: folku, jazzu, rocka:
On Reflection - http://www.youtube.com/watch?v=V5nBTvwYEww&feature=related
Playing The Game - Live 1978 - http://www.youtube.com/watch?v=K9_DCKCdcY4&feature=related
Moje uznanie zdobyła sobie również mniej popularna płyta: "Interview", która choć gorsza od poprzednich, trzyma wciąż wysoki poziom, którego nigdy nie udało się osiągnąć wielu popularniejszym grupom z tamtego okresu.
I Lost My Head - http://www.youtube.com/watch?v=8_37q0xjUjs&feature=PlayList&p=6EE489821D9A90AC&index=8
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pią 20:49, 06 Lis 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 22:34, 12 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Art Zoyd i Berlin. Grupa zaliczana do najwybitniejszych przedstawicieli avant-rocka, związana z jednym z najciekawszych nurtów w rocka progresywnego: Rock In Opposition. Obok Krautrocka i Zeul, RIO należy do prądów eksperymentalnych i awangardowych a w związku z tym muzyka ta ma niewiele wspólnego z tym, co prezentowała tzw. Wielka Szóstka prog-rocka. I szczerze mówiąc ostatnio tego typu granie jakoś mi szczególnie odpowiada.
Chciałem przy okazji podziękować doggodowi za zaprezentowanie tego wywiadu z Palczewskim, gdyż to właśnie lektura tego wywiadu i dyskusja, jaka się potem wywiązała, skłoniła mnie do odrzucenia matriksu kreowanego przez popularnych prezenterów radiowych od tzw. "ambitnej muzyki" i wszczęcia poszukiwań na własną rękę, dzięki czemu odkryłem wiele fascynujących, nieznanych mi wcześniej zjawisk.
Nie tak dawno nastawiłem radio, gdy leciała "Noc muzycznych pejzaży" Kosińskiego. Początkowo nie było nawet tak źle, bo Kosiński zaprezentował jakąś post-rockową grupę, poprzedził to obszernym komentarzem na temat krautrockowych inspiracji obecnych w tej muzyce. Potem jednak przyszedł czas na nową, oczywiście "piękną" płytę Marillion i musiałem wyłączyć odbiornik, bo takie rzeczy lubię czasem posłuchać "do kotleta", ale nie wtedy, gdy jestem nastawiony na pochłanianie dźwięków. Taki pop dla snobów, którzy potrzebują wywyższać się np. nad fanów Whitney Huston, mimo iż ich oczekiwania względem muzyki są dokładnie takie same.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Czw 22:35, 12 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
doggod
Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Czw 23:31, 12 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że jakoś przyczyniłem się do odkrycia przez ciebie nowych rejonów muzycznych, i co najważniejsze, polubienia ich... Całe piękno tej i jej podobnej muzyki dotyczy tak naprawde faktu, iż znajduje się ona na obrzeżach świadomości człowieka, społeczeńśtwa, kultury. Z tą muzyką jest troche jak z tym lajtmotywem w filmach LYNcHA, a mianowicie najbardziej intrygujący jest ten świat niewidzialny. Na co dzień jesteśmy bombardowani w mediach popkulkturowa papką, kolorową i dająca nadzieję na rozrywkę. Ludzie nie widzą innego świata, ale przecież jest ten drugi - bardziej mroczny, tajemniczy, podziemny z kłębiącymi się robalami....
Nie ma większej frajdy od tej, gdy to my bierzemy los we własne rece i poruszamy się bez niczyjej pomocy. Moze z początku niefrasobliwie, ale z czasem coraz sprawniej, z cudownym przekonaniem, że to MY jedynie decydujemy o tym, co nas wzbogaca, a nie gadające głowy z TV, radia i innych mediów...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
prawdziwek
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 13:02, 13 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Jest dużo racji w tym, co napisałeś.
W ramach eksploracji mrocznego, tajemniczego i podziemnego świata brzmi u mnie Lustmord i Heresy. Ciekawe są tu zarówno założenia artystyczne, jak i niesamowity, robiący ogromne wrażenie na słuchaczu, efekt ich realizacji.
Specjalnie dla tych, co uważają, że ambient to muzyka natury wywodząca się z indyjskich plaż, drobna próbka:
http://www.youtube.com/watch?v=wwwPei57BMM
Ambient to skądinąd całkiem fajna muzyka. Problem w tym, że to co funkcjonuje pod tą nazwą w popkulturowym matriksie, to najczęściej dno i metr mułu. Z resztą to generalna przypadłość muzyki elektronicznej - z jednej strony jej chwalebne, mało znane, eksperymentalne oblicze, z drugiej to popularne i kiczowate, przy którym nawet prosty rockowy kawałek brzmi niezwykle ambitnie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pią 13:37, 13 Lis 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Pine Forests
|
Wysłany: Sob 16:07, 14 Lis 2009 Temat postu: - |
|
|
Prawdziwek napisał:
B. mi się podoba  , zwł. to drugie , ale pierwsze również, choć tam cenię sobie najb. partie instrumentalne .
To trzecie też jest b. ok .
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Introverder dnia Sob 16:21, 14 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|