|
www.lynchland.eu Forum serwisu lynchland.eu
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 14:05, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
A propos tej przemiany Alberta, właśnie wtedy wydawał mi się mniej komiczny..Nie wiem czemu, ale ona cały w swojej zgryzocie, powadze byl bardzo...sympatyczny...No a potem to juz taki się robił rozmyty..i mniej cięty, no ale cóż......
Pamiętam,że przez jedną sceną strasznie polubiłam szeryfa Trumana (nie wiem czemu ale wczesniej jakoś mnie drażnił). Była to scena na posterunku, Truman czekał na Dale'a, zaadając się pączkiem czy jakimś ciastkiem. Wtedy wpada Cooper i w ciągu pół minuty, na powitanie przedstawia mu swoją, jakąś nową tezę na temat morderstwa Laury... Po czym stwierdza, że musi iśc do toalety. Z tego co pamiętam Truman albo chciał mu coś powiedzieć, albo chociażby odpowiedzieć...i tak mielił, mielił tego pączka w buzi, że potem z trudnościa go przełknął. Może to nie jest super śmieszne, aczkolwiek w kategorii komizmu sytuacyjnego mnie strasznie rozbawił...No i jakoś potem polubiłam tego Trumana.
Dodam, że zawsze śmieszył, mnie niezależnie czy to miała być śmieszna scena, czy nie, "'zbuntowany" wyraz twarzy James'a heh
I kolejna rzecz, która zawsze mnie śmieszy to jak genialny Agent Specjalny zauważył na ffilmiku w oku Laury odbicie motoru James'a... Tylko on potrafi wyłapać takie szczegóły..
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Gość
|
Wysłany: Wto 15:40, 14 Lis 2006 Temat postu: - |
|
|
Przy tej okazji dziwi mnie jak łatwo dał się nabrać na to drzewko Bonzai...ja to odbieram tak, że gdyby Lynch nie zastosował tego oczywistego uproszczenia i nadużycia, to całość nie mogłaby pójść dalej (w sensie fabuła).
Mnie Cooper (oczywiście za pierwszym razem) zadziwił kiedy przesłuchiwał gdzieś na początku serialu Bobby'ego i wystukał na kalkulatorku: "He didn't do it" i pokazał szeryfowi.
Ale jeszcze bardziej w przedstawionej już przeze mnie (zapewne) scenie z butelką i kamykami, i mapą, która miała pokrótce przybliżyć historię Tybetu.
A że jestem trwały w sympatiach, to rzeknę, że Cooper to dla mnie oczywista postać nr 1 serialu. Jaki zabójczy śmiech demonstruje przy Annie,co? Godny pełnokrwistego wampira...Ta postać po prostu oczarowuje od samego początku. Szkoda, że to doznanie/ "odkrycie" można przeżyć tylko raz.
A propos Alberta to podoba mi się jeszcze ta scena, kiedy rozmawiają sobie z Cooperem na temat śledztwa, Dale mu bodajże opowiada o BOB-ie, że widział go we śnie, że inne osoby miały wizje z nim związane (np. Sarah Palmer - trochę odtwarzam to na zasadzie domysłu, ale powinno się zgadzać), a ten go pyta:
"Czy ktokolwiek widział BOB-a (fizycznego) na świecie w ciągu ostatnich paru tygodni?" Znajomy karła też był fajny . Tudzież te wtrącenia: "Wracając na planetę Ziemia..."
A pamiętasz ten tekst o sianokosach?? To było niezłe . Niestety nie potrafię odtworzyć całości.
Ale to tylko część, w wielu momentach nie różni się wiele od zwykłego buraka, mieszczucha z wielkiego miasta, jak go określił zresztą sam Cooper rozmawiając z szeryfem Trumanem:
Powiedz agentowi Cooperowi, że przyjechał Albert z zespołem
- Albert ? - A-l-b-e-r-t.
- Będziemy tak stać całe popołudnie ? - Nie.
- Albert Rosenfield. R-o-s-e-n-f-i-e-l-d.
(...)
- Tak, przyjechał... przyjechali. - Już idziemy.
- Agent Cooper zaraz przyjdzie.- Wiem. Słyszałem doskonale, pudelku.
Albo:
- Albercie, to szeryf Truman.
- Widziałem wiele wioch zabitych dechami, ale ta jest najgorsza.
- Na co czekacie ? Na Gwiazdkę ? Robota czeka.
- Jutro pogrzeb, a i tak zmarnowaliśmy pół dnia, żeby się dostać do tej dziury.
Ale Harry fajnie z nim zagadał potem:
- Albercie, pozwól na chwilę.
- Słyszałem, że jest pan mistrzem w swoim fachu.
- Zgadza się. - To dobrze.
- Bo normalnie, gdyby ktoś wszedł na mój posterunek i opowiadał takie bzdury, musiałby zbierać zęby z ulicy .
To póki co tyle...
P.S. Ale zawsze gotów do pomocy, rzeczowy i b. dokładny w tym co robi, rzec by można pedant. To on zapytał (jako jedyny) Coopera (z tego co kojarzę), jak się czuje (po "zainkasowaniu" 3 kulek). Wykazywał troskę o współtowarzyszy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Julius Caligo
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 22:07, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
owszem, bo w gruncie rzeczy Albert to porządny i troskliwy facet, a że lubi sarkazm... a kto nie lubi czasem pozgrywać się z kumpli. Docinki Alberta zupełnie nie dziwią jego współpracowników, bo ci są po prostu do tego przyzwyczajeni, natomiast ludzie z zewnątrz mogą je najzwyczajniej źle zinterpretować. Tak było i z szeryfem. Zwróćcie uwagę, że zazwyczaj, kiedy Albert docina Truemanowi, Cooperowi na twarzy rysuje się uśmiech, jednak nie złosliwy, tylko spokojny, jakby Cooper badał reakcje Szeryfa na Alberta, oczywiście spodziewając sie z jego strony docinek i nie ostrzegając wcześniej przed tym Harry'ego. Najwyraźniej Cooper bawił sie poczatkowo całą tą sytuacją, aż do czasu, kiedy Albert zaczął nieco przeginać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Gość
|
Wysłany: Wto 22:50, 14 Lis 2006 Temat postu: - |
|
|
Je z reguły albo kogoś lubię, albo nie. Alberta lubię - nikt nie jest w końcu doskonały.
Nie podobał mi się jednakże jego stosunek do ludzi z Twin Peaks, traktował ich jako niższy gatunek. Chodzi mi o zwyczajny brak szacunku. Potem jednakże trochę się zmienia, a może inaczej- widzimy go od innej strony. Oznaką wyraźnej zmiany stanowisk jest już scena, kiedy Harry chwyta Alberta za kołnierz, a ten wykłada mu swoją filozofię życiową. Od tego momentu nie było więcej kłótni między nimi, zauważyliście? Harry go po prostu wyraźnie obserwował i postanowił okazać tolerancję do krnąbrności Albercika. Wydaje mi się, że do końca nie "wyleczył" się z wielkomiejskiej mentalności, ale na pewien sposób w końcu zrozumiał, że tamto miejsce wcale nie jest gorsze jak żadne inne - świadectwem liberalizacji poglądów Alberta jest m. in. komentarz odnośnie "ubioru" Coopa (pod koniec filmu, kiedy był zawieszony i wszędzie chodził w szarawej, flanelowej koszuli). A na prawy sierpowy (czy też lewy - wybaczcie, ale nie pamiętam takich szczegółów ) sobie jak najbardziej zasłużył...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 23:12, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Dla mnie obok Alberta najzabawnieszą postacią był agent DEA Dennis czyli Denise Bryson. Wszystkie sceny z nim/nią są bardzo smieszne.
Jedna z moich ulubionych scen, kiedy Cooper przedstawia Denise Audrey. Audrey: Kobiety też są agentami?
Denise: Tak jakby
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dale
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 12
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: wwl
|
Wysłany: Czw 19:04, 16 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Scenka z ostatniego odcinka. Truman zamyslony czeka na Coopa w lesie pod platanami. Atmosfera dosyc ciezka. Pojawia sie Andy i od razu rozladowuje napiecie :
Truman - Wszedł tam dziesięć godzin temu.
Andy - Przynieść panu termos z kawą?
Truman - Tak.
Andy - A specjalność zakładu?
Truman - Tak.
Andy - Z deserem?
Truman - Tak.
Andy - Ma być placek?
Na pismie moze nie brzmi tak smiesznie ale warto obejrzec ta scene.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Gość
|
Wysłany: Pią 0:45, 17 Lis 2006 Temat postu: - |
|
|
Śmiejecie się z Andiego, a to Andy jest sprawcą 2-óch przełomowych dla akcji serialu wydarzeń(pomijam te wynikające z jego nieudolności):
1. Ratuje życie szeryfowi Trumanowi lokując kulę wystrzeloną ze swojej służbowej broni dokładnie w okolice serca Jacquesa Renault ( jak pamiętacie, ten "obleśny halibut" wyswobodził się z "objęć" policjanta, po czym sięgnął po jego pukawkę. Już miał strzelić szeryfowi w plecy, kiedy zjawił się Andy i zrobił: "Puf!!!". Szeryf nawet, by nie zauważył momentu, w którym zacząłby wąchać kwiatki od drugiej strony ).
2. To on odkrywa (problem, że nikt go nie chciał słuchać - było to denerwujące, bo ten przez pół odcinku chciał coś powiedzieć, a agent Cooper ciągle do niego mówił, zbywając go: "Nie teraz Andy"), że rysunek z Sowie Jaskini:
"It's not only the pointer (coś takiego, chodziło o drogowskaz - nie chce mi się szukać dokładnego słowa, skoro te jest b. bliskie prawdy) it's also a map!! A MAP TO T H E BBLLAACCK LODGE!!!"
Teraz pytanie konkursowe, kto wypowiada uprzednio te słowa? Qbin, ja wiem, że Ty wiesz, ale sprawdzam, jak z pamięcią wśród współtowarzyszy...
Jak widzicie, nawet Andy miał chwalebne przebłyski intelektu. Mi się w nim podobało jeszcze to, że autentycznie był dzielny.
Co do zabawniejszych/humorystycznych sytuacji, to wliczyłbym tą,
1. kiedy BOBBY dostaje "pieńkiem" od Windoma Earle'a w przebraniu The Log Lady,
2.kiedy Mike informuje Bobby'ego co daje połączenie nadludzkiej siły z dojrzałością seksualną ,
3. sam początek serialu i Lucy informująca szeryfa Trumana, który telefon ma odebrać. Ten burmistrz (jak mu tam było Dwayne, chyba tak), kiedy na ślubie swojego brata wstał i wygłosił, to co osobiście czuł odnośnie ożenku brata z zabójczą, młodocianą pięknością,
4. taniec braci Horne oraz Lelanda Palmera w "kancelarii" Horne'a.
5. moment, kiedy Bobby pyta Audrey: "Myślałem, że to Północ wygrała wojnę secesyjną", a Audrey zdziela go torebką po raz 2.
6. początek serialu, pierwsze "wejście" na scenę agenta specjalnego Coopera i ten jego cały komentarz. Rozbroił mnie, szeryf Truman się zawsze śmiał do łez pod nosem, kiedy słyszał, gdy Coop dyktował coś "swojej Diane".
7. Kiedy Mike zwierza się Donnie, że nie będzie chodził z kimś silniejszym od niego .
8. pojawienie się Mr. Tojamura ( ) w posesji Packardów i reakcja Pete'a na to niespodziewane zajście. W ogóle jedna z najgenialniejszych scen całego serialu to jest.
9. Audrey Horne i jej przebojowe pojawienie się na lekcji muzyki u Skandynawów. Ta scena jest genialna... Dla samej jej jednej warto odszukać ten moment.
10. Audrey i Battis w biurze tegoż, kiedy Audrey dosyć jasna przedstawia swój punkt widzenia.
11. "Just U, Just U and me and me. Together, forever." Itd. , ale obciachowy tekst... Jakbym miał go zaśpiewać, to bym się chyba powiesił na strunie od gitary .
12. wesoła jest również scena, kiedy na kolacji o Haywardów Leland wpada w swój "bajeczny trans". Naprawdę robi to świetnie, ta piosenka wciąż kołacze mi się po uszach...
13. "You shot this video Bobby?"
"N...ooo"
"So if you didn't so who did?
Teraz z filmu:
14. "Do not ever disturb before 9 AM, EVER" ( na kempingu "FAT TROUT")
15. Irene: "You want hear about our special?... We don't have any."
16. "Dzień dobry Ameryko" (wypowiada te słowa zarządca "FAT TROUT" do agenta Sam Stanley i Cheta Desmonda (w przyczepie Teresy banks)). Może nic wielkiego, ale cieszy. Jak dla mnie w filmie jest STANOWCZO za mało wątków humorystycznych, kiedy oglądałem pierwszy raz ten film, to w ogóle z trudem mogłem się dopatrzeć jakichś, a jeśli już, to było to tak ambitne jak tekst w stylu:
"Pierścień? Mamy sprzątającą- jej PIERŚ rzuca CIEN". Ha ha ha ha
17. No i oczywiście taniec Lil, a raczej jego interpretacja była niezła... Jak za pierwszym razem oglądałem i nie wiedziałem jeszcze "jak to się je", to patrzyłem jak głupi: "Co to za fuszerka w ogóle. Co to jest do cholery?!" Ale wyjaśnienie w pełni rekompensuje kiepskie wrażenie wizualne i wiecznie skrzywioną buźkę Lil: "She's my mother's sister's daughter?. I to jak potem agent Desmond mówi Samowi: "Kogo brakuje w tym zdaniu. Wujka? Prawdopodobnie siedzi za kratkami, ale nie wuj Lil, ale szeryfa w Deer Meadow". I te wstawki, że mruganie oczami oznacza pilne obserwowanie lokalnej władzy (a mówiąc precyzyjniej bodajże problemy "na górze"), a jej skwaszone mina, że nie będą chcieli współpracować czy też zaciśnięta pięść. Bo wybaczcie, ale nie chce mi się rozkładać tej sceny na tzw. "jednostki mimiczne" - wiadomo o co chodzi. Aha, zapomniałbym jeszcze o dreptaniu w miejscu - znak, że agenci będą musieli się sporo nachodzić.
Ale jak np. SAM się pyta w tej samej scenie, czemu nie może mu zdradzić o co chodzi z "BŁĘKITNĄ RÓŻĄ", to ten wykazuje zero poczucia humoru i gra przysłowiowego/kalendarzowego agenta FBI ze smutną twarzą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
konetzke
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Skąd: podPoznań
|
Wysłany: Pią 18:16, 17 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Teraz pytanie konkursowe, kto wypowiada uprzednio te słowa? Qbin, ja wiem, że Ty wiesz, ale sprawdzam, jak z pamięcią wśród współtowarzyszy... |
No nie wiem, przychodzi mi do głowy Windom Earle (ale szczerze to nie pamiętam skąd miał mapę, z Jaskini Sowiej?)
Z FWWM to lubiłem jeszcze: Agencie Desmond, obliczyłem, że całe to biuro, razem z meblami, jest warte 27 tyś. dolarów
Cytat: | wesoła jest również scena, kiedy na kolacji o Haywardów Leland wpada w swój "bajeczny trans". Naprawdę robi to świetnie, ta piosenka wciąż kołacze mi się po uszach... |
Ooo, jak mogłem zapomnieć o kolacji... W kwestii formalnej, piosenka nosi tytuł "Get happy". Z repertuaru m.in. Judy Garland i Franka Sinatry. Ma bardzo przyjemne słowa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Pine Forests
|
Wysłany: Pią 18:39, 17 Lis 2006 Temat postu: - |
|
|
Cytat: | Z repertuaru m.in. Judy Garland i Franka Sinatry |
"Well, I'm not going talk about Judy. In fact, we're not going to talk about Judy at all(...)"
Szkoda, że na eMule'u muzyka z "Miasteczka Twin Peaks" leży w powijakach...Tyle co kot napłakał, jeśli idzie o zasoby. Szukałem tam tego kawałka.
P.S. Słusznie, bo to był Windom Earle . Mapa znajduje się w Sowiej Jaskinii...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
konetzke
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Skąd: podPoznań
|
Wysłany: Pią 19:21, 17 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Tego utworu nie ma na ścieżce ani do serialu ani do filmu. Kiedyś znalazłem właśnie ten kawałek z serialu w mp3 na jakieś twinpeaksowej stronie. Przejżałem wlaśnie najbardziej prawdopodobne czyli [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych] ale nie znalazłem. Widocznie było gdzie indziej. Ale możesz w zamian poszukać wersji Sinatry. On i Ray Wise mają, moim zdaniem, bardzo podobny głos. Dalsze podpowiedzi bądź gotowe rozwiązania w kwestii utworów - proszę pytać.
Przy okazji co sądzicie o tego typu kolacyjkach z popisami zalet potomstwa? Na dzień dzisiejszy nie wiem, czy to jest dobre czy złe . Z obserwacji najbliższego otoczenia widzę różne zmiany. Nie chodzi tu tylko o program nauczania czy wróżki-zębuszki ale np. fundują dzieciom pływalnię, naukę gry na instrumencie, dodatkowe lekcje języka obcego (i to od przedszkola), zakładają i wpłacają na specjalny fundusz żeby kid miał parę groszy jak skończy ileś tam lat itd. Oczywiście jak kogoś stać.
A jeżeli chodzi o inną stronę to polecam audycję Studia Reportażu PR pt. "Szlaufy" [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Pine Forests
|
Wysłany: Pią 22:16, 17 Lis 2006 Temat postu: - |
|
|
Zainteresowany byłbym informacją, gdzie można znaleźć utwory z "Miasteczka Twin Peaks" (serialu).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Sob 16:55, 18 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Przypomniało mi się dziś rano, z któregoś z pierwszych odcinków, scena z Petem i Josie:
Pete: Catherine was wrong yesterday. Period...
Swoją drogą można to dwuznacznie rozumieć. Catherine się myliła i tyle (kropka) albo była w złym humorze z powodu okresu
Jeżeli zaś chodzi o muzykę, proszę zaglądnąć do mojego postu z tematem Przewodnik (gdy tylko się pojawi) pod David Lynch>Muzyka
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Skąd: Pine Forests
|
Wysłany: Nie 22:09, 26 Lis 2006 Temat postu: - |
|
|
Z zabawnych scen lubię jeszcze tę:
- kiedy Ernie opowiada jaki z niego "Wielki Szu" .
Zacytuję całość, bo cała sytuacja jest przezabawna:
Hank Jennings: "Jean to Profesor. Robi z liczbami takie rzeczy, że luksusowa kurwa zaczerwieniłaby się jak mniszka".
Jean Renault: "No cóż, ostatnie plany inwestycji spaliły na panewce. Skurczyły się zasoby gotówki. Pilnie potrzebujemy 125.000."
Ernie: "Doskonale pana rozumiem."
Jean Renault: "Czyżby?"
Ernie: "To nie będzie trudne. Musi pan wiedzieć, że współpracowałem z najbardziej prestiżowymi instytucjami finansowymi w tym kraju. Prałem ogromne ilości pieniędzy. Pośredniczyłem w ogromnych transakcjach z przemysłem kolumbijskim i boliwijskim. Innymi słowy: znam się na tym. Doskonale się znam."
Bardzo lubię jeszcze tę scenę, kiedy Louise Dombrowski tańczy na dywanie z latarką w ręką.
Z "pierwotnego" scenariusza do ostatniego odcinka Twin Peaks jest jeszcze coś:
Major Briggs prowadzi Hawka przez las.
BRIGGS
(wspominając w zamyśleniu)
Pamiętam promienie słoneczne przedzierające się pomiędzy
wysokimi drzewami...
HAWK
(bezskutecznie szukając śladów)
To częsty widok w lesie, Majorze. Uśmiechnąłem się od ucha to ucha, kiedy to przeczytałem .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 15:32, 07 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Cekawy temat Widze że dawno nikt w nim nic nie pisał Jak dla mnie Twin Peaks bez humoru nie byłby już ten sam Wg. mnie najśmieszniejsza scena rozegrała się w 1 odcinku II-go sezonu, na samym początku, miedzy Cooperem a Obślinionym Staruchem Sytuacja ta troche przypomniała mi montypathonowski humor, co jest oczywiście na plus
Tak poza tym to Witam się z wszystkimi, to mój pierwszy post
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
windom
Gość
|
Wysłany: Wto 23:43, 17 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Witam.
To mój pierwszy post na tym forum. Skończyłem oglądać serial jakieś kilka dni temu i jest rozłożony na łopatki. Już po kilku pierwszych odcinkach stwierdziałem, że to co oglądam jest poprostu genialne. W dzieciństwie jakimś trafem emisja w TV mnie ominęła więc wiedziałem o TP tylko z dorywczo, ale oczywiście jako coś kultowego. Teraz mam wszytskie odcinki na kompie.
Humor w TP jest świetny, miejscami bardzo absurdalny i inteligenty - czyli taki jaki lubię. Wymienię fragmenty które najbardziej mnie rozbawiły:
1. Piosenka Lelanda Palmera w dzień po uduszeniu Jarquesa Renauta. Świeżo osiwiały Leland najpierw śpiewa ją w domu Palmerów, potem razem z Benem i Jerrym dają popis w Great Norden. Szukałem w necie tej pioseneki, ale znalazłem tylko kawałek tekstu. Leci to mniej więcej tak: "Mairsie doats and dozie doats and little lambsie divey
A kiddledy divey too, wouldn't you?"
Potem śpiewa jeszcze inną piosenkę na kolacji u Howardów: "get happy".
Wszytko w pierwszym odcinku drugiej serii.
2. Rozwaliła mnie rozmowa Coopera i Eda z Blackie w wypadzie do kasyna. Ed walną gafe ale szybko się zrewanrzował. Szło to mniej więcej tak:
Blackie: Fred, czym się zajmujesz?
Ed: Mam stację benzynową... eee... jestem chirurgiem szczękowym.
Blackie: Mam Chevroleta do leczenia kanałowego. Rzucisz okiem?
Ed: Łudziłem się, że masz problem z dziąsłami i będę mógł ci zajrzeć pod maskę.
3. W ogóle Ed czasami strzelał świetne miny. Zwłaszcza po "zmianie" Naidene. W momentach kiedy ona mówiła, robiła coś zwariowanego Ed miał taką minę zszokowaną.
4. Jeszcze odnośnie min. W przedostatnim odcinku, podczas miss Twin Peaks, podczas "egzotycznego" tańca Lany, świetną minę miał Hawk, no i w sumie reszta obecnych też.
5. Wspomnieni Gordon Cole, Albert i Denis(e) wiadomo, śmietanka FBI
6. Dobry był kac Harrego po dołku z powodu Josie.
7. Ben Horne i wojna secesyjna.
Męczyły mnie jednak wątki humorystyczne z Naidene oraz większość perypetii Andy, Lucy, Dick.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|