|
www.lynchland.eu Forum serwisu lynchland.eu
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dale
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 12
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: wwl
|
Wysłany: Wto 19:37, 19 Wrz 2006 Temat postu: Humor w Twin Peaks |
|
|
Witam
Jest to moj pierwszy wpis na tym forum i mam nadzieje ze nie ostatni. Zauwarzylem ze jest tu bardzo cicho ale mam nadzieje ze znajdzie sie chociaz jedna osoba ktora przylączy sie do tej rozmowy.
Ale do rzeczy
Kilka dni temu skonczylem ogladac serial Twin Peaks(oczywiscie ogladalem go w TV dziecięciem bedąc ale wtedy mało rozumialem a duzo sie balem ) i jak pewnie wielu fanow serii po ostatnim odcinku mam dół jak c.....cholera.
Dlatego pomyslalem sobie ze dobrze by bylo poprawic sobie humor.
Dlatego piszcie wszystkie teksty, sytuacje ktore spowodowaly u was niekontrolowany wybuch smiechu w czasie ogladania TP .
Jesli o mnie chodzi:
Slynne Bonzaiii!!!!! - myslalem ze z krzesla spadne. Ogolnie kazda wypowiedz Gordona przyprawiala mnie o smiech np. scena w kawiarni, Gordon caluje Shelly a tu nagle pojawia sie Boby :
Boby: Co się tutaj dzieje?
Gordon: Jesteś naocznym świadkiem chwili czułości między dwiema dorosłymi osobami!
Gordon do Shelly : Zachowuje się, jakby nigdy tego nie widział.
Do Boby'ego : Przyjrzyj się, synku, zrobimy to znowu!
Trzeba przyznac ze Lynch swietnie pasowal do tej roli
Na razie tyle moze pozniej jeszcze cos napisze
Czekam na odzew i teksty ktore was szczegolnie rozsmieszyly, zapadly w pamiec:)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dale dnia Czw 16:34, 05 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 21:09, 19 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Jesli o mnie chodzi, to ktos powinien zostac skazany na okropne tortury za jakies 80% pseudo-zabawnych sytuacji w serialu.
No, ale "Look! It's trying to think" i inne wymiataja.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Qbin2001
Moderator
Dołączył: 20 Cze 2005
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: Trzebinia
|
Wysłany: Wto 21:41, 19 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Ja najbardziej uwielbiam (odc. 3) tekst Alberta przy sekcji Laury o "głupkach, wiejskich kmiotkach" itd. A zwłaszcza jak wcześniej robi takie "wziii-wziii" wiertarką nad ciałem Laury - rozbraja mnie ta wiertarka za każdym razem
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dale
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 12
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: wwl
|
Wysłany: Wto 22:01, 19 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Szczerze mowiac bardziej przeszkadzaly mi wszystkie melodramatyczne watki ( patrz - Donna i James). Wstawki humorystyczne mmi osobiscie wcale nie przeszadzaly a wrecz przeciwnie pozwalaly rozladowac napiecie. No dobra moze niekiedy glupkowatosc Andy'ego mnie irytowala .
A wracajac do tematu.
Scena w ktorej Shelly odtwarzala zdarzenie z pogrzebu Laury dwóm starszym gosciom strasznie mnie rozbawila.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 22:21, 19 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Tzn. uscislijmy jedna sprawe: dla mnie idealnym Twin Peaksem bylby serial niesamowicie mroczny, pozbawiony watkow romansowych i humoru, znacznie bardziej surralistyczny, z wieksza iloscia pulapek interpretacyjnych, z wieksza iloscia Boba i innych mieszkancow Black Lodge. Ale to jest serial, a cos takiego by sie nie sprzedalo. Lynch i Frost zrobilu genialny sezon I, lecz (o ile mi wiadomo) zostali zmuszeni do uproszczenia odbioru w IIgim.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dale
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 12
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: wwl
|
Wysłany: Wto 23:18, 19 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Wydaje mi sie ze gdyby TP byl pozbawiony melodramatu i humoru bylby zbyt ciezki. Nie chodzi juz nawet o to czy by sie sprzedal. Ale jako dluzsza seria raczej by sie nie sprawdzil. Jako seria skupiona tylko na BOBie i surrealizmie bardziej by sie udal jako mini seria tak 6-7odcinkow.
Mi sie podoba tak jak jest. Dzieki temu nie mozna latwo zaszufladkowac tego wybitnego dziela. Przeplata sie w nim wiele stylow, pomyslow i jest po prostu jedyny w swoim rodzaju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Qbin2001
Moderator
Dołączył: 20 Cze 2005
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Skąd: Trzebinia
|
Wysłany: Śro 1:02, 20 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Mnie wątek Donny i Jamesa aż tak nie przeszkadzał (przynajmniej do momentu kiedy wyjechał z TP - Marschowie wrzuceni byli już na siłę - choć dzięki nim powstał genialnie przezabawny odcinek wyreżyserowany przez Diane Kiton ).
A scena kiedy Shelly pokazuje gościom w RR "numer" z trumną za każdym razem uważam za niesmaczny i za każdym razem tracę odrobinę szacunku dla tej postaci (na szczęście później zapominam i znów mogę go tracić przy kolejnym oglądaniu serialu ).
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dale
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 12
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: wwl
|
Wysłany: Śro 2:30, 20 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Scena z Shelly i trumna. To prawda mozna to uznac za niesmaczne, jednak z drugiej strony tworcy serialu w genialny i prosty sposob pokazali tu typ malomiasteczkowego zachowania. MAmy tu spolecznosc pograzona w smutku zebrana na pogrzebie córki szanowanego obywatela a juz chwile potem ci sami ludzie stroja sobie z tego zarty. Nie twierdze ze wszedzie tak jest ale sam bylem swiadkiem podobnych zachowan. Co nie zmienia faktu ze ta scenka mnie rozsmieszyla....wiec chyba mam nature malomiasteczkową
P.s. Qbin Qbin...tak sie wlasnie zastanawialem skad kojaze twoj nick i olsnilo mnie. Czy to nie Ty jestes wymieniony na polskich napisach do TP dostepnych na napisy.org? Jesli tak to wypada zebym podziekowal bo wlasnie z nich kozystalem ogladajac serial
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 11:00, 20 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | ydaje mi sie ze gdyby TP byl pozbawiony melodramatu i humoru bylby zbyt ciezki. Nie chodzi juz nawet o to czy by sie sprzedal. Ale jako dluzsza seria raczej by sie nie sprawdzil. Jako seria skupiona tylko na BOBie i surrealizmie bardziej by sie udal jako mini seria tak 6-7odcinkow. |
Bo TP jest zbyt dlugie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dale
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 12
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: wwl
|
Wysłany: Śro 18:10, 20 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Michał Sapka napisał: |
Bo TP jest zbyt dlugie |
Nie bluźnij synu!
A tak na powaznie to wszystko jest kwestią gustu. Mi sie zaden odcinek nie dlużył i chetnie obejrzalbym drugie tyle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
konetzke
Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Skąd: podPoznań
|
Wysłany: Czw 21:22, 21 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Shelly opowiadająca o pogrzebie Laury rzeczyiście nie ten tego... Można by i dodać scenkę z impręzką jaką para naszych gołąbków Shelly i Bobby urządzili dla Leo. Ale przejdźmy do sedna, co mi przychodzi akurat do głowy to:
Albert: Zamiana elegancji garnituru i krawata na nijaką szarość barw ziemi to konfekcyjne samobójstwo. Nazwiesz mnie szaleńcem, ale tobie służy.
albo
Big Ed śpiewający Nadine On Top of Old Smokey
albo
Truman: Odwiedził cię olbrzym?
Cooper: Tak.
Albert: To znajomy karła?
i, właśnie sobie przypomniałem, Catherine Martell jako pan Tajamura, odwiedzając Bena Hornea w areszcie i pokazująca mu stópkę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez konetzke dnia Sob 17:46, 07 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pią 16:38, 22 Wrz 2006 Temat postu: |
|
|
Bonzai... moje ulubione i wogole kazda scena w której pojawia sie Gordon
Albert :
* sekcja zwłok
* do coopera ,, pojde na dożynki i wytne pare hołubców"
* ,, to znajomy karła? "
* ,, patrz probuje myslec"
i jeszcze dużo duzio innych
Inne :
* o Jacobym - Cooper do Trumana ,,Psychiatra?!"
* Log Lady do majora B. ,, nigdy nie przedstawiam pieńka"
* Cooper do Jacobego w szpitalu ,, ......Mambo Jambo"
* Nadine z powerem - wszystko
* Andy opowiadający Lucy o badaniu spermy
* po zaaresztowaniu Jones - Truman ,, Chce rozmawiac z konsulem RPA" Cooper ,, W Twin Peaks???"
* scena w której Cooper sie budzi po postrzale Lucy wymienia co sie z kim stało, Cooper ,, jak długo byłem nieprzytomny"
na pewno jeszcze dopisze co nieco...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Nie 19:35, 05 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Kurcze, tak czytam czytam i uświadamiam sobie ze musze sobie odświeżyć TP, bo cholera pamietam serial, wiem o czym piszecie, podniecam sie i nagle..NIC cholera zero konkretów ! az mnie to przybilo hehehe.
No dla mnie nieodmiennie humor to m.in Albert, sam Dale, ojciec Bobbiego, no wiadomo Lucy+Andy..qrcze właściwie tam każdy miał wiele śmiesznych wątków..
A co do tego, że lepiej aby nie było romansów, humoru tylko sam ''surrealizm''...No cóż. Właśnie w tym wszystkim tkwi surrealizm. Taki jest Lynch, Takie są Jego dzieła. Mroczne a zarazem gdzieś ten humor jest, bardziej lub mniej odczuwalny..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Introverder
Gość
|
Wysłany: Wto 1:18, 14 Lis 2006 Temat postu: Hello everybody |
|
|
Zanućcie sobie tą piosenkę Elvisa Presley'a, a stanie się ono moim przywitaniem...
W ogóle kapitalny temat i świetni ludzie. Przeczytałem "z marszu", od deski do deski ten temat i aż muszę wtrącić swoje 3 grosze (jak z historii wiadomo nawet jeden grosz jest wkładem nieocenionym).
Co mnie rozbawiło? Ogólnie na starcie powiem, że dzielę z Lynchem podobne poczucie humoru. Były momenty, podczas oglądania serialu "Miasteczko Twin Peaks", kiedy każda, dosłownie każda sytuacja komiczna mnie bawiła.
Ale do rzeczy:
- fragment kiedy Dale Cooper demonstruje tybetańską filozofię Zen w poszukiwaniu osób powiązanych z Laurą Palmer. Wszyscy na niego patrzą jak na pomyleńca (a co najmniej dziwaka), a ja powiedziałem tylko w myślach głośno jak Gordon Cole: "WOW!!!". W tym momencie pokochałem tą postać. To było niesamowite. Komiczne, ale zarazem niezwykłe i "rozwalające"(pozytywnie). Inna sprawa, że 2/3 miasteczka miało w swoich inicjałach choć jedną literę "J" , ale to jeden z elementów komizmu tej sceny.
- pocałunek Gordona Cole'a z Shelly i cała sytuacja jest rzeczywiście urocza...
- Jeszcze bardziej urocza jest jednak scena między Shelly a Gordonem wcześniej - kiedy to Gordon walczył o jej względy siedząc za kontuarem. i te teksty: "Usłyszałem Cię. Znowu." itd. I te teksty o płonących skarpetkach i roju trzmieli "grasujących" w żołądku - SUPER.
- scena nabijania się z Leo moim zdaniem przednia, za drugim razem mnie już nie bawiła wcale, ale liczy się "firsty impression" .
Oddzielny subtopic poświęcę ALBERTOWI:
- To kiedy wpada pierwszy raz na posterunek i to co szeryf Harry Truman mówi mu na odchodnym... "Słyszałem pudelku" . Ale mam ambiwalentny stosunek do tej postaci, więc to akurat raczej nie było "wysokiego lotu" (jeśli w ogóle jakiegoś). Za to niektóre odzywki ma udane, jak chociażby ten fragment o "kuzynie karła" (były i inne, ale nie pamiętam jak "szły" - wyrażające ogólny sceptycyzm i cynizm odnośnie "wizji" Coopa), zupełnie niezwykły jest cytat Alberta o tym, że wyznaje "filozofię miłości" i kiedy na końcu mówi: "Kocham Cię szeryfie Truman". Później jego postać się trochę zmienia i chwała mu za to, bo mozna przynajmniej odczuć do niego coś na kształt sympatii.
- scena w kostnicy była przezabawna . Co by nie mówić postać Alberta dodaje sporo kolorytu całej akcji .
- scena kiedy Leland Palmer usmiecha się do Maddy w scenie morderstwa (sam pierwszy moment, bo to co dalej się dzieje, mogłoby bawić jedynie zwyrodnialca i BOB-a )
- nieraz postać Bobby'ego wywołuje uśmiech na twarzy. Trudno wskazać jeden konkretny moment, ale było tego trochę.
- Nadine jest śmieszna za pierwszym razem, ten jej sławetny wyrzut, kiedy gościa wyrzuciła aż do boiska (siatkówki bodajże) i kiedy dźwigała 600 funtów (to było chyba w funtach,nie?) swoimi "dźwigarami". Ta jej przemiana - ABSOLUTNY SZOK.
- Cykl przesłuchań Bena Horne'a (za adwokata robił Jerry), no normalnie śmiechu po pas. Aż się dziwię, że nikt tu o tym nie wspomniał. No szczególnie perełkowe było podsumowanie Dale'a Coopera odnośnie dotychczasowych osiągnięć Jerry'ego:
- przyjęty do palestry adwokackiej za III razem.
- jako ostatni dostał dyplom ukończenia (czegośtam)
- zawieszony w prawach wykonywania zawodu w stanach Illinois,(...)
I dalej kiedy Jerry posuwa się do super posunięcia i mówi:
"Albo oskarżycie mojego klienta, albo wypuśćcie go zaraz!!" (podaję przybliżone słowa, ale nie zmieniają one zasadniczo treści)
" Benie Horne oskarżam Pana o zabójstwo Laury Palmer."
" Brawo Jerry, iście mistrzowskie posunięcie".
Albo kiedy po pierwszej "próbie sił" między Benem, Jerry'm a szeryfem Trumanem oraz agentem Dale'm Cooperem Jerry oznajmia: "Radzę sobie, żebyś znalazł lepszego adwokata".
- scena jedzenia bułeczek (pierwsze pojawienie się Jerry'ego w serialu) i potem słynne powiedzonko (zaczerpnięte zresztą z "Lśnienia" Stanley'a Kubricka):
"All work and no play makes Ben and Jerry a dull boys" (z oryginału: "All work and no play makes Jack a dull boy")
- albo rozmowa Audrey z "wujkiem" Jerrym:
Jerry: "Wiesz to, że Benowi się poprzestawiało nie jest takie złe. Można to wykorzystać." (tutaj nie pamiętam dokładnie słów, więc używam własnych, by pasowały)
Audrey: "Ja jestem zarządczynią majątku(...)"
Jerry: "To rzeczywiście wielka tragedia".
Audrey: "Zaiste wujku Jerry".
- szaleństwo Bena Horne'a - wyróżniam za całokształt. Pamiętam zwł. te momenty, kiedy Ben pytał Bobby'ego czy widzi ten drapacz chmur. I o tekście na temat symetrii pomieszczenia i jej zbawiennego wpływu na coś tam Nie pamiętam już dokładnie. Albo kiedy gada do siebie: "You're out Ben. You're out Ben." (cytując wypowiedź Hanka Jenningsa, kiedy ten "złożył wymówienie ).
- Cytat: | * Cooper do Jacobego w szpitalu ,, ......Mambo Jambo" | - POPIERAM
- A propos plemników śmieszy mnie niesamowicie uwaga dra Haywarda zostawiona w klinice dla Andy'ego,coś w stylu ("To nie jeden plemnik. It's a damn town".) A wcześniej jeszcze:
-"Brzmi strasznie. Ja to mam?... A miałem. "Too less sperms". Wszystko zapisywane na karteczkach w gabinecie . Cytuję tylko to co pamiętam...
- scenę po postrzelenia Cooperu (już w szpitalu) również można zaliczyć do całkiem śmiesznych: "Jacques Renault was strungled. Leo Johnson was shot. Nadine took pills and is in coma. Catherine and Josie are missing" .
- powiedzonko Coopera: "Damn good coffee" a także prośba o kawę w domu Packardów (Harry, Coop Vs. Josie i Pete). A potem ten tekst o rybie, która niechcący się zmiksowała razem .
- a pamięta ktoś z Was Heidi??:
Shelly: "Czemu się spóźniłaś? Za dużo parówek zjadłaś?(tu improwizuję)
Heidi: "Nie mogłam odpalić wozu."
Shelly: "Ale odpaliłaś starego(...)
Bobby: "Myślałem,że Wy Niemcy jesteście zawsze punktualni".
- scena w domku podczas akcji "Meals On Wheels", kiedy to Donna dostarcza posiłek pani Cośjejtam i ta jej mówi:
"Czy to duszona kukurydza?" Wiem,wiem, znam dalszy kontekst, ale jak to mówił Laskowik: "To się wytnie".
Dobra, to na razie tyle (jakbym głębiej, dłużej poszperał to bym znalazł więcej). I tak trochę zajmie Wam dojście do tego momentu, mam już przygotowaną kolejną porcję materiału (żartowałem ).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dale
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 12
Przeczytał: 4 tematy
Skąd: wwl
|
Wysłany: Wto 3:04, 14 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Hej Introverder
Czytajac twoj dluugi wpis mialem wrazenie jakbym wspominal sytuacje z zycia starych dobrych znajomych a nie scenki z jakiegos serialu. Nie wiedzialem ze tak bardzo zżyje sie z tymi postaciami.. Ehh minely chyba dopiero 2 miesiace kiedy skonczylem ogladac TP a przez twoj post juz mam ochote wrocic do tego wspanialego swiata. Dzieki
A jesli chodzi o humor z TP. Mialem sporo smiechu gdy ogladalem jak Mike opedzal sie od Nadine gdy ta sie do niego zalecala. A potem ta scena w recepcji w Great Northeen gdy udawali malrzenstwo To bylo dobre.
Albo Ernie któremu zaczęła dymić klatka piersiowa bo od nadmiernego pocenia aparatura podsłuchowa dostała spięcia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|